poniedziałek, 3 września 2012

Tracę wiarę w ludzi...

Hej
Rok szkolny ale nie o tym mowa.
idę sobie ulicą ( z dziadkiem -,- ) na rozpoczęcie roku. Patrzę, a coś leży na ulicy. Myślę sobie 'Pewnie sweter czy coś, nie takie rzeczy na ulicy widziałam.'. Jestem bliżej a tu patrzę - PIES! Na ulicy. To była dwupasmówka, więc na tym pasie oddzielającym. Śpi, chyba - myślę. Nie budziłam go, z resztą od tego hałasu i tak otworzył oczka. Jak słodko! Myślę. No to podchodzę i już próbuje się dźwignąć. Podeszłabym do niego, ale nie będę się pod samochód rzucać, a poza tym psy nie są głupie, pewnie by poczekał i przeszedł na jakąś stronę. Już prawie się podnosi i patrzę a tam jedzie samochód. No mały więc ominął by go. A tu jakiś jebany zwyrodnialec skurwiel, chuj, kutas, nie wiem co jeszcze - specjalnie wjeżdża trochę na drugi pas i bach! Po psie ;c. Słyszałam jeszcze jego skowyt, zwłoki w powietrze i na jezdni. Krew, wnętrzości, no nie wiem co jeszcze. BIEDAK. Gdybym teraz dorwała w swoje ręce tego gościa to też bym go tak przejechała. MÓGŁ GO WIMINĄC DO CHOLERY! Nawet przykładać się nie musiał. Mógłby spokojnie przejechać i pozwolić psu żyć! pewnie był z okolicznych domków, a jednak. STRACIŁAM. KURWA STRACIŁAM WIARĘ W UCZUCIA LUDZKIE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz