Bujaa ♥
No więc dzisiaj na WF nic nie robiliśmy tylko omawialiśmy jak będą przebiegać lekcje Wf ( zapiszę się na siatkówkę ♥ ) a na drugiej ( również z Panią od Wf ) graliśmy w Ping Ponga. razem z karoliną i Pauliną ogarniałyśmy manekina ( chyba ) do szermierki. Potem Polski, Aśka rozpaczała że nie może iść do kibla by nałożyć podkład. Sama miałam na sobie ( tylko na wory pod oczami, bez podkładu wyglądam jak Zombie ) więc czułam jej ból. Spała tylko 2,5 h!
Ogółem to nawet Lajtowo, Paula mnie zaprosi na fb, a i zdobyłam nr Aśki, mamy oby dwie darmowe sms, przy okazji nie mamy geografii, więc od 8 do 8.55 spędzamy razem czas. Jeszcze mi napisze co i jak ale i tak git. Nie wiedziałam, że tak szybko zaaklimatyzuje się w tej klasie. Może niektórzy chłopacy ( głównie Adrian i Kevin ) są chamscy bo nawet zwykłego 'Cześć' albo 'Siema' nie powiedzą, ale mam zasadę - ktoś ma mnie w dupie, to ja go też mam. Z resztą - nigdy ich nie lubiłam.
Miałam tylko torebkę bo miałam zeszyt do Polaka ( książek nie mam ) i wyglądało to obłędnie z kremową torebką, trochę ciemniejszym płaszczem, ciemnymi rurkami, czarną tuniką i brązowymi trampkami.
Za sprawą psa - no cóż, rano jeszcze był, więc spodziewałam się rozjechanego na miazgę zwierzaka jednak o dziwo - nie było go. Pomyślałam, że ktoś go pewnie wziął zakopał gdzieś, w ogóle nie byłam świadoma jak idę i w ogóle, aż tu z przemyśleń wydobywa mnie okrpny smród. Patrzę na trawę a tam nic innego tylko coś co było kiedyś psem. Łzy same poleciały, a ja popatrzyłam na zmaltretowane ciało zwierzaka i powiedziałam cicho - 'Przepraszam, piesku'. Wiem, może to nienormalne ale od kilku dni tak mi po nim smutno jakby to był mój pies. Ale ciągle próbuje siebie przekonać, że nie mogłam go uratować. Nie tylko by go przejechali ale mnie też.
A propo co do przejechania mnie to też było. Przeszłam przez jedną ulicę. Na drugiej paliło się czerwone światło ale samochody stały. No to pomyślałam, że przejdę, co mi szkodzi, przecież stoją. Akurat przechodzę, byłam na widoku, wszyscy mnie widzieli a tu jakiś z pierwszego rzędu prawie we mnie wjechał. Co najgorsze uciekłam w ostatnim momencie a on nawet się nie odwrócił. Samochód był koloru metalowego. Dziwne, bo ten co przejechał psa też...
Na szczęście nie podzieliłam losu pieska, jednak przestraszyłam się nie na żarty. Ale dobrze, że coś takiego się stało bo omawialiśmy co dla nas znaczy zdanie Carpe Diem (chwytaj dzień). Pani nam tłumaczyła, że chodzi o to, że życie jest krótkie i trzeba się nim cieszyć. Gdybym wolniej szła przez ulicę, to chyba już bym żadnego dnia nie złapała... Więc dotarło do mnie i uważam, że to bardzo dobre zdanie.
Baaaj ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz