Hej, zapowiada się długi post, więc nie musicie go czytać ♥.
Więc, miał być sam o wypadzie z Natalią, jednak wkurzyła mnie jedna rzecz - postrzeganie sklepów z odzieżą używaną:
W wielu vlogach, które prawdę mówiąc uwielbiam oglądać pojawiły się informacje jakiej marki jest odzież jaką kupiłyśmy, jednak niektórzy podkreślają to, że nie są one z lumpeksów. Osobiście uważam, że to głupota. Moja ciocia pracowała kiedyś w sklepie z taką odzieżą i była ona w bardzo dobrym stanie, w różnych rozmiarach i oczywiście wedle gustu. Sprowadzana była ona z Anglii, firm których nie ma w Polsce. Często jak wcześniej wychodziłam ze szkoły zaglądałam tam i zawsze coś zobaczyłam. Po okazyjnej cenie, powiedzmy tak do 24 złotych, gdzie w takiej Zarze zapłacilibyśmy 50 złotych.
Zawsze ubrania się wypierze i nie widać że ktoś ją zakładał więc nie wiem o co chodzi.
Dobrze, już wracam do tematu wypadu ♥. Szłam bardzo szybko przy czym mogę was zapewnić biust okazał się niezłym utrudnieniem. Ignorując 'fałdy' ciała rzucające się na prawo i na lewo jak zwierzę w klatce z pośpiechem prawdę mówiąc biegłam. Przejście przez ulicę i już wrzeszczę do niej jak
pojebana wymawiając imię przyjaciółki jakbym spotkała się z żołnierzem po wojnie. Oczywiście musiałam się przekonać, że stopień inteligencji mamy dość zaniżony, ponieważ nie umiała mi opisać swoich okularów, które okazały się wąskie i kwadratowe, a nie kocie c:. Poszłyśmy na ławeczkę i obczajamy chłopaków. Muszę stwierdzić z przykrością, że w naszym mieście są na wymarciu --'. Znudzone i rozczarowane uszczęśliwiłyśmy się dużymi shake'ami:
(tak, nie mamy czym szpanować xD)
Dopiłyśmy duszkiem bo moja kochana przyjaciółka uparła się aby kupić ponoć japońsko - francuzkie podróbki japońskich pałeczek oblanych czekoladą. Oczywiście ich nie było, ale kupiłyśmy sobie 'fasolki wszystkich smaków' które jakiś mugol nazwał 'Jepi Depi' nie wiem, nie obchodzi mnie to. Żaden mugol by przecież nie wymyślił popcornowych fasolek. Ble xD! Plus Nachosy i Sos który okazał się największym problemem.
A więc idziemy, otwieramy Nachosy, i chcemy sos ale kij, nie idzie. Ani ja ani Natalka nie mamy tyle siły, żeby to odkręcić. Idziemy na plac zabaw siadamy na tak nagrzanej ławce, że w dupę mnie parzyło. Patrzymy czy nie ma jakiś ciach, ale widzimy otyłego Adriana i jakiegoś knypka. No po prostu fest --'. Idziemy porobić fotki a tu nagle Natalia otwiera sos. EKSTAZA! :D.
Jemy i siadamy na chodniku przed moim blokiem. Patti pewnie usłyszała nasze chichoty i życzyła nam smacznego. Sos pali w ustach i zbieramy się do sklepy po Tiger'y. Oczywiście musiała mi pomóc wstać, ale jej siła jest za mocna. Przewróciłam się na brzuch i wyglądałam jak ostatni żul. Po żmudnych pracach idziemy po Tiger'y, jednak kupujemy Blacki. Miażdżyłam puszki które musiały się przyczepić do moich sandałów. Potem dziabamy się 'dziabnę cię, dziabnę cię dziab, dziab, dziab' ( skutki oglądania Simpsonów ) ( nie pytajcie ), i odkrywamy grób! Natalia wyraziła swoją teorię, a ja jej zawtórowałam - tam musiało być coś ważnego bo było stare i zabite deskami. Niestety obie cierpimy na arachnofobię, a pająków było od groma. Znalazłyśmy kolejną deskę, stadko dziwnych owadów i styropian. Skończyłyśmy wreszcie kopać i poszłyśmy na plac zabaw:

Zieleń, zajebioza. Zauważyłam, że posługiwanie się aparatem mi wychodzi. Taki trening przed listopadem. Huśtamy się, jemy fasolki a przy pożegnaniu zapomniałam koszuli.
Dobra, już the end i dwie Foty:
Aaa chowajcie się, ja to brzydal bez tuszu -_-
No i się dobrałyśmy pod względem miny,
Bajuuu ♥